poniedziałek, 29 marca 2010

Dr Who

iedzę w domu uziemiona i znalazłam nowe hobby - oglądam brytyjski serial fantastyczny "Dr Who". Jest to tasiemiec prawie mogący się równać z "Dynastią" czy inną "Moda na sukces". Pierwsza wersja leciała przez prawie 30 lat aż do roku 1989! W 2000 roku wystartowała nowa wersja, do tej chwili licząca 4 sezony po 9-12 odcinków.


Jest to film o przygodach kosmity podróżującego w czasie i przestrzeni za pomocą statku kosmicznego o nazwie TARDIS - Time and Relative Dimensions in Space, który z zewnątrz wygląda jak  angielska budka telefoniczna. Gdziekolwiek Doktor się nie zatrzyma, zmuszony jest ratować świat przed zagładą, atakami istot pozaziemskich lub efektami nieprzemyślanych eksperymentów. Serial ten nie ma jakiegoś konkretnego stylu, w zależności od scenariusza epizody balansują między detektywistycznymi zagadkami, Horrorami, filmami akcji w stylu Bonda czy Robocopa, typową space operą a komedią. Główny Bohater (celowo dużą literą) oprócz swojego zadziwiającego statku ma też umysł Einsteina, sprawność Schwartzenegera, urok Jamesa Bonda, pomysłowość McGuyvera i soniczny śrubokręt. Oczywiście wszystkie te jego cechy podziwia towarzysząca mu piękna kobieta. W zależności od kobiety i odcinka, należy ją uratować lub to właśnie ona ratuje tyłek Doktorka.

Jeżeli się do tej chwili jeszcze nie śmiejecie, to nie polecam tego filmu. W żaden sposób nie jest on "dobry" czy wyjątkowy. No, pomijając okres nadawania. Za to jest zabawny i relaksujący, I dokładnie w stylu który lubię. Efekty specjalne są dość proste, ale oddają sens tego co pokazują, nie przesłaniając samej fabuły. Sama fabuła miejscami jest postrzępiona i w wielu miejscach nielogiczna czy zaprzeczająca poprzednim odcinkom, ale również w wielu miejscach doskonale zazębiająca się z nimi. W moim mniemaniu warto ten film obejrzeć dla tych kilku lepszych odcinków, dla puent i cytatów, dla widoków Londynu, i w końcu dla Davida Tennanta, grającego rolę Doktora w jego 10-tym wcieleniu w seriach 2-4.

David Tennant


.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz