piątek, 19 marca 2010

Avatar/Sherlock Holmes

Cóż, wygląda na to , że tematyka bloga się rozszerza :P. Dziś po raz pierwszy o filmach.

 Obraz pochodzi ze strony Wirtualna Polska
Avatar Jamesa Cameroona
O tym filmie powiedziano już chyba wszystko, zdemaskowano całą fabułę, wszystkie jej potknięcia, wzloty i zapożyczenia , zanalizowano każdą sekundę efektów specjalnych. Doczekał się nawet wpisu na Wikipedii!  Nie będę więc pisać o czym jest ten film. Czy mi się podobał? Zdecydowanie tak. I nie chodzi mi w tym miejscu wyłącznie o zapierające dech w piersiach krajobrazy czy sceny efektów specjalnych. oczywiście, możliwość realizacji wizji reżysera bez ograniczeń techniczno/grawitacyjnych jest głównym atutem tego filmu, jest on jednak nadal atrakcyjny dla mnie w wersji 2D.

Film ten zawiera wszystkie elementy dobrej bajki - piękna scenerię, wybredną księżniczkę, odważnego księcia, tfu, marines, złego czarodzieja pożądającego ukrytego artefaktu, magiczne drzewo, czytelny morał i w końcu szczęśliwe zakończenie. Jak w każdym dobrym babskim filmie, piękna kobieta i odważny mężczyzna zakochują się w sobie pomimo różnic kulturowych, sprzeciwu otoczenia i eks-narzeczonego i pokonują przeciwności losu dzięki swojemu uczuciu. Jest to również przyzwoity film akcji z drapieżnikami ścigającymi bohaterów, niebezpieczeństwami czyhającymi w głębi lasu, scenami zagłady, ucieczek i walk, jednak dozowanych w sposób pozwalający skupić się na innych aspektach fabuły. Avatar to fantastyka w najlepszym wydaniu - klasyczny konflikt wysoce cywilizowanej rasy (ludzi) z typowymi dla SF podróżami kosmicznymi w stanie hibernacji, umiejętnością klonowania istot rozumnych i tworzenia androidów z rasą prymitywnych, wielbiących naturę obcych.

Każdy z tych elementów osobno, zrealizowany dobrze, byłby dla mnie wystarczającym argumentem aby polecić taki film. Połączenie tego wszystkiego wydaje się niezbyt łatwe, tutaj jednak w pełni się udało. Same "wielkie" nazwiska rzadko kiedy robią na mnie wrażenie, o wiele bardziej zwracam uwagę na samą wiarygodność aktora, i w Avatarze jest to kolejny plus. Sam przebieg fabuły jest logiczny i stosunkowo wiarygodny, bez większych interwencji "Gods from the Machine", pewne nieścisłości wyłapuje się dopiero po jakimś czasie i przemyśleniu kolejnych zdarzeń, i dają się wytłumaczyć charakterem postaci dążących do pewnych celów czy skróceniem fabuły. Nie nazwę tego filmu przełomowym, i niezupełnie rozumiem ekscytację nim, ale zdecydowanie mogę go polecić również osobom bez fascynacji techniką filmową, pod warunkiem, że akceptują 4-metrowe niebieskie istoty jako ludzi.

Krótkie podsumowanie - piękna, romantyczna, współczesna bajka podana w kolorowym opakowaniu. Bardzo dobrze spędzony wieczór.

Ocena - 8/10

.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz