wtorek, 17 sierpnia 2010

Maraton filmowy - "Jak wytresowac smoka"

"Jak wytresować smoka", Dream Works, scenariusz i reżyseria Dean DeBlois, Chris Sanders, na podstawie opowiadania Cressidy Cowell.

 źródło obrazka Filmweb

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami i za siedmioma morzami była sobie wyspa. Wyspa była piękna dzikim pięknem Skandynawii, i w sam raz by wystarczała potrzebom jej mieszkańców - walecznych Wikingów. Gdyby nie drobny problem ze szkodnikami (zawsze jest jakieś "ale"). Szkodniki to nie byle jakie - mianowicie SMOKI. Smoków jest wiele gatunków w pełnym asortymencie - są małe i duże, grube i chude, ziejące ogniem i kwasem, powolne i szybkie - i wszystkie uwzięły się aby porywać dobytek naszych Wikingów. W ten właśnie sposób, wprowadzeni zostajemy przez młodego Czkawkę w sam środek bitwy ze smokami. 

Czkawka nie jest typowym wikingiem - jest mały, chudy, niezbyt silny, a na dokładkę głowa służy mu nie tylko do ochrony aby deszcz nie padał do środka. Nie mogąc brać udziału w walce siłowej, wymyśla machiny bojowe, i testuje je w bitwie pomimo polecenia ojca aby został w kuźni. W pewnym momencie wydaje mu się, że zabił Nocną Furię. Oczywiście, rewelacja ta powitana zostaje gromkimi salwami śmiechu pozostałych, ponieważ jest to najgroźniejszy, prawie legendarny smok którego nigdy nie pokonał żaden z doświadczonych Łowców Smoków. Po bitwie, zdesperowani mieszkańcy wioski wyruszają na wyprawę by szukać leża smoków, a młodzież zostaje przygotować się do testu inicjacji w którym maja zabić szereg smoków.

"Jak wytresować smoka" jest bardzo różne od filmów, do których ostatnio brało się Dream Works - nie jest parodią, animowanym filmem dla dorosłych, tylko faktycznie bajką dla dzieci. Bajką, która przypomniała mi stare dobre opowieści z czasów mojego dzieciństwa - pełne fantazji, uczuć i wartości, nie przesłoniętych przez efekty specjalne. Bajek, w których świat jest umowny i czarno-biały, w którym dobro, prawda i przyjaźń zawsze zwyciężają, w którym bohaterowie maja powód, by żyć. Opowieści o zagubieniu i trosce, miłości i przyjaźni, odwadze, sprycie i poświęceniu. Bardzo przypomina pierwszą część "Niekończącej się Opowieści" z Bastianem i jego latającym psem, uatrakcyjnioną możliwościami nowoczesnej techniki.

W filmie wiele jest scen bitewnych z całą ich otoczką dymu, ognia, gwałtownych starć, wiele pięknych scen krajobrazowych w locie, świetne ruchy smoków, technicznie animacja jest doskonała (powiedziała specjalistka :P). Niemniej jednak od samego początku, od ujrzenia plakatu, drażnił mnie wizerunek czarnego Pokemona. Pozostałe smoki rysowane są w konwencji parodystycznej, tak jak i postacie Wikingów, a tutaj dostajemy salamandrę z głową kota i oczami japońskiej czarodziejki. Albo Kota w Butach. Bleee....

Ogólna ocena 9/10

PS. Szukając zdjęcia do wklejenia, przypadkiem znalazłam taka perełkę: fanfik "Oswoić Smoka"
Disclaimer - zawiera śladową ilość Harrego Pottera! Fanką HP nie jestem, czytałam 2 czy 3 powieści i podobały mi się nawet, ale jakoś tak po zobaczeniu trailera ostatniej części w kinie zabrałam się za przeczytanie. Opowiadanko jest rozrzucone w odcinkach po forum, niemniej jednak koleś ma fantastyczny styl pisania - żałuję, że nie znam innych jego kawałków!

.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz