sobota, 23 marca 2013

The Beast

"Mistrz Jacques podniósł głowę zaalarmowany przez przeraźliwy skrzek dochodzący ze stajni.Westchnąwszy, odsunął księgi rachunkowe słysząc zbliżający się tupot stóp. Drzwi do komórki otworzyły się gwałtownie i stanął w nich rozczochrany i podrapany  młodzieniec trzymający się za krwawiącą dłoń. Łowczy ze zrezygnowana miną sięgnął do podręcznej skrzyni zawierającej zapas przygotowanych zawczasu szarpi. 
- Cóż to było tym razem, Pierre? -  zapytał, z wprawą opatrując rozoraną szponem dłoń. Mimo paskudnej rany chłopak nie wyglądał na przerażonego, wbrew przeciwnie, rozpierała go duma. 
- Jestem Jean, Pierre zrezygnował w zeszłym tygodniu. - odparł młodzieniec - Ale udało nam się, przycięliśmy i wypolerowaliśmy wszystkie szpony. Zwierzak jest gotowy.  

Wyszli z kantorka i skręcili w prawo. W dobudowany obok stajni pomieszczeniu znajdowały się boksy przeznaczone dla bardziej niecodziennych wierzchowców, w większości teraz puste. Największy z nich, i co najważniejsze,  oddalony od pozostałych zwierząt aby ich nie przerażać tak bardzo, przeznaczony był dla królewskiego ulubieńca, hipogryfa Beaquisa. Przenikliwe, czarne oko spoglądało na nich nieprzyjaźnie ponad przegrodą. Na widok wchodzących bestia wydała z siebie kolejny buntowniczy skrzek i częściowo rozpostarła imponujące skrzydła. Hipogryf nigdy nie przepadał za zabiegami pielęgnacyjnymi, a charakter wcale mu z wiekiem nie złagodniał. Jednakże dzisiaj prezentował się wyśmienicie. Wykąpany i wyszczotkowany, jego futro i ciemne pióra lśniły, choć wyraźnie widoczne były przebijające w kolorze siwe włosy. Bujna grzywa spadała na szeroką pierś. Potężny, zakrzywiony dziób błyszczał, tak jak wypolerowane, ale i przycięte do bezpiecznej długości szpony. Beaquis wyglądał równie strasznie i potężnie jak w czasach swojej bojowej chwały. 

Mistrz Jacques rzucił stojącemu obok młodzieńcowi monetę, którą ten schwycił rozpromieniony i już prawie niepomny swoich obrażeń. Była nadzieja, że w tym tygodniu nie wszyscy stajenni uciekną z zamku.
- Dobra robota. Zasłużyliście na wolny wieczór. Tylko mi się nie popić w karczmie, jutro z samego rana trzeba przygotować go do odlotu. - Westchnął, patrząc an nowy model uprzęży, już naoliwiony i przygotowany."

Skończyłam malować hipogryfa. Po drodze przeszedł kilka drobnych modyfikacji - golenie futra,  manicure - bo szpony miał po prostu karykaturalne, nawet jak na produkt GW, przeszczep piór :p w kilku miejscach, zmiana uprzęży i dodatkowo, gdyby kiedyś na którymś turnieju wymagano jednak WYSIWYG, dorobiłam mu "barding" w postaci płyt pancerza ochraniających klatę i tylne nogi.  Zdjęcia są jakie są, zamieszczam sporo więc może uda się na każdym zobaczyć jakiś element. Dopiero wrzucając zdjęcia zauważyłam cosia na lewej nodze, zaraz idę zobaczyć, mam nadzieje, że to tylko jakiś śmieć się na zdjęcie załapał...












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz