poniedziałek, 4 marca 2013

Golden Dame MMXII

Dzisiaj dwa różne projekty i konkurs, ale wszystko ze sobą mocno powiązane. Dużo zdjęć.

Pierwszy z projektów to renowacja szafki. Dlaczego na blogu o modelarstwie zamiast robótkowym? Ano, sporo haseł wspólnych - zmywanie farby, szpachlowanie, bejcowanie - oraz przeznaczenie.  Od pewnego czasu całkowicie zaanektowałam jadalnię na potrzeby swojego burd... ekhm.. pracowni. Nie potrafię skupić się tylko na jednej "działalności" i szkoda mi czasu aby to sprzątać ze stołu/szafek/podłogi/każdej dostępnej płaskiej przestrzeni), oraz posiadam chyba nieskończony zasób rozpoczętych projektów które gdzieś trzeba przechowywać. Sposobu w jaki przez ostatnie lata przechowywałam w tym galimatiasie figurki nawet nie będę pokazywać żeby czyjegoś zawału nie mieć  na sumieniu. Kilka modeli miało swoje "display cases" ustawione między kolekcją filiżanek, ale mieściły się tam jedynie małe, niskie modele. Miejsca na popularną wśród modelarzy szklana witrynę nie mam i nie pasuje mi do wystroju. Już robiłam kilka przymiarek do samodzielnego wykonania półki od podstaw lub zlecenia jej w firmie, ale problem był z przednią szybą. Wymarzona szafka musiała spełniać kilka kryteriów - pasować do pozostałych mebli (robionych wg własnego projektu), posiadać regulację półek aby dostosować je do aktualnej zawartości - nie zawsze na wystawie są figurki), możliwość przenoszenia na miejsce wystawy oraz przede wszystkim małą głębokość bo wisi na ścianie przy której się chodzi. Sporo czasu minęło, nawet po drodze obejrzałam kilka modeli, ale to kolor nie taki, to wielkość, to cena ciężka do przełknięcia. I nagle znalazła się niejako sama, prawie idealna, choć w mało idealnym stanie :) Tadam, oto moja witrynka na figurki (o zawartości będzie za chwilę) jeszcze przed ostatecznym lakierowaniem, ale już używana. Prawda, że pieknie prezentuje modele?



Ostatecznym i ponaglającym bodźcem do poszukiwań odpowiedniej gablotki był konkurs organizowany przeze mnie w klubie Lewa Flanka przy okazji Dni Otwartych. Konkurs "Golden Dame" był organizowany już kilkukrotnie pod szyldem starego MKF-u przed jego uśpieniem i w tym roku postanowiłam tradycję reaktywować. Z efektów jestem bardzo zadowolona - pomimo że jedyną nagroda była tradycyjna statuetka "Golden Dame" udział w konkursie zgłosiło 16 malarzy z 23 modelami. 






Zwycięski model - walka na szczycie była bardzo wyrównana


A tu już zwycięzca ze statuetką


Sama statuetka też ma swoją burzliwą historię. Jest to model Finari  54 mm z firmy Reaper. Przyszła do mnie w fatalnej wersji, z dużą ilością nadlewek w nieciekawych miejscach, oraz bez tego odstającego kosmyka włosów z oryginalnego wzoru. To mnie akurat nie zmartwiło, bo nigdy mi się nie podobał. Natomiast dopiero po spodkładowaniu modelu zauważyłam, że ma on na głowie dziurę o średnicy ok 5 mm! Musiał się do formy dostać bąbel powietrza właśnie w miejscu tego kosmyka. Figs był już elegancko czarny, obawiałam się wiec, że reklamacja może nie zostać przyjęta, i zdecydowałam się model naprawić. Na szczęście rzeźba twarzy była nienaruszona, do rekonstrukcji było czoło i część włosów. Straciłam nieco zapału dla tego projektu i postał sobie na półce czekając na standardową "ostatnią chwilę". Dawniej wszystkie  statuetki "Golden Dame" były malowane po prostu na złoto, ewentualnie a jakimś washem, ale model podobał mi się na tyle, że postanowiłam go pomalować normalnie. I byłam całkiem zadowolona z drewna na tarczy, twarzy i nawet oczu, aż przyszło do malowania zbroi. Srebro/stal wyszło tak sobie, ale kiedy sięgnęłam po słoiczek złotej farby, okazało się, że jest zepsuta. niestety  okazało się już na modelu, kiedy radośnie rozpłynęła się po całości, zachowując się jak wash :/ Koniec końców, bo czas sie kurczył i nie było kiedy zmywac wszystkiego i robic od nowa, zdecydowalam się na cąłości położyć kilka warstw mojego najnowszego glejza, i tak otrzymałam Złotą Damę widoczną na poniższym zdjęciu. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz