niedziela, 9 maja 2010

Nowe hobby

Taaa... mnie się chyba naprawdę nudzi... Na potrzeby zbliżającej się imprezy szkolnej wymyśliłam, że zrobimy punkt Body Artu - dziewczyny pomalują paznokcie, koleżanka będzie robić tatuaże henną a ja będę malować twarze. Pomysł był inspirowany prezentem jaki dostał Mateusz na święta - kredki do twarzy. Pierwsza wczesna próba była raczej mało udana - kredki rozprowadzają się z trudem, nie dają równego pokrycia powierzchni, nie maja czubka do rysowania cienkich linii. Efekt prób zimowych:


Ponieważ termin się zbliża, zaczęłam szukać w Internecie gdzie by tu można kupić jakieś bardziej profesjonalne farby do malowania twarzy, i przy okazji podejrzeć parę wzorów. Zauważyłam, że wszyscy malują farbami rozrabiając je wodą. Efekt używania kredek jako pałeczek barwnikowych, malowanie na mokro gąbką:

Zdecydowanie dużo łatwiej i dają równe pokrycie twarzy. Mam jeszcze 2 tygodnie na doskonalenie umiejętności :P ciekawe tylko, czy chłopcom się nie znudzi.


.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz