piątek, 5 lutego 2010

Przecieranie szlaków w błocie.

 Zima przyszła ponad miesiąc temu i oczywiście jak co roku zaskoczyła drogowców. Niestety w tym sezonie zaskoczyła również mojego providera, bo internet mi się posypał. Czyżby zamarzły im kable? a ja zawsze głupia myślałam, że mróz to nadprzewodnictwo powoduje. W sumie to niby neta mam, ale przeciętne forum otwiera się ok 10 min i to bez obrazków. Czasem uda mi się coś napisać na zapas i wysłać w chwilowym przebłysku aktywności łącza.

Błoto zaczynamy mieć pośniegowe, tak jakieś pół metra jak nie ma zaspy, ale ja teraz o błocie tropikalnym czyli ulubionym ekosystemie moich płazów (gadów?). Dwie kolejne bitwy za mną, Jedna z Lizardami Konrada w tamtym tygodniu (16:4 dla mnie) i kolejna dzisiaj z Welfami (10:10). Ciągle jeszcze nie potrafię ogarnąć tej armii, chyba jednak zbyt długo grałam konserwami. 6 cali ruchu to sporo, ale zasięg plujek/oszczepów na 12 daje bardzo małe pokrycie pola bitwy ostrzałem. Z terek w tych dwóch bitwach zrezygnowałam, razorki całkiem ok jak nie zajmują sie zjadanie skinek. Cold one Cavalry ze stupidity na 8/cold blooded raczej grzeczne są, ale jakoś strasznie nie szaleją. Siła tej armii to stegadony, pod warunkiem, że szarżują - co mi w miarę wychodzi. Generalnie w walce z jaszczurami oddziały sypały się aż miło, natomiast WE to chyba moje przekleństwo. Co prawda stegadon/engine rozjeżdża taki oddział łuczników bez większych problemów, ale co to za punkty? przez całą bitwę nawet nie bardzo jest w stanie odrobić swój koszt. Poza tym magia... niby Heaven to znacznie lepsza domena niż Beast, ale jeżeli na 3 czary w rundzie wychodzi mi max 1, to przeciwnik go dispeluje... Chyba jednak wrócę do rozpisek na caddy tylko.

Raportu raczej nie będzie, nie radzę sobie z rysowaniem mapek, a bez tego suchy opis rund niewiele wnosi. I jeszcze dziękuję Konradowi, ze wytrzymał ze mną kiedy rysowałam pozycje oddziałów, pomimo, że się to nie przyda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz