Witam ponownie, jeżeli jeszcze ktoś do mnie zagląda. Za długa nieobecność przeproszę, ale poprawy obiecywać nie będę, bo sama już nie wiem jak to jest z tym moim pisaniem. Często po prostu nie mam siły nic sensownego naskrobać, a czasem po prostu zaczynam z linku na link skakać po internecie i tracić poczucie czasu. W każdym razie jestem dziś ponownie z recenzją książki.
Paolo Coelho Alchemik
Drzewp Babel, luty 2003
Ostatnio trudno mi przeczytać książkę. Sięgam po interesujący tytuł i tracę zapał po kilku kartkach/w połowie czytania. Z Alchemikiem było inaczej - sięgnęłam po nią jako 'zabijacz czasu" na kilkanaście minut, kiedy Młody ogląda bajki... I już nie odłożyłam aż do późnej nocy. I dokończyłam następnego dnia. Czytało mi się szybko, łatwo i przyjemnie, historyjka była dosyć wciągająca ale też bez zbędnych udziwnień u poplątań, a jednocześnie optymistyczna i jakoś tak energetyzująca, czego bardzo mi w takie ponure dni potrzeba.
Alchemik opowiada o młodym człowieku, który miał zostać księdzem, co było wielkim marzeniem jego rodziców, ale wolał zostać zwykłym pasterzem aby zachować wolność i swobodę podróżowania. Marzy on o podróżach i spełnia to marzenie poznając do woli Andaluzję za cenę spania na gołej ziemi, braku wygód i jakichkolwiek dóbr poza tym, co uniesie na plecach. Jest w tym swoim prostym życiu szczęśliwy, aż któregoś dnia przyśnił mu się skarb, i zaczyna szukać znaczenia tego snu. Znajduje w sobie ponownie odwagę, aby porzucić wszystko to, co zna, i kolejny raz wyruszyć w daleką podróż. Nie jest to podróż łatwa i prosta, spotyka go wiele przeciwności i niepowodzeń, jednak Santiago skupia się w życiu na jego jasnej stronie i stanowczo, choć nie pośpiesznie, dąży do celu swojej podróży. Dążenie do jasno wyznaczonego celu zostaje wynagrodzone i Santiago staje się właścicielem skrzyni pełnej klejnotów.
Oczywiście podróż z Andaluzji do Egiptu, nawet najbardziej ekscytująca, nie wystarczy na całą książkę. Toteż jest ona tylko alegorią i kanwą do ukazania Podróży Życia, dążenia do Wielkiego Dzieła i Duszy świata oraz poznania i podążania za Własną Legendą. O tym wszystkim rozmyśla bohater, rozmawia z współpodróżnikami i na końcu znajduje Alchemika - tego, który już ukończył swoje Wielkie Dzieło i pomaga innym w odkryciu ich własnych legend. Alegorie te nie są w jakiś wykwintny sposób przedstawiane za pomocą retoryki, lecz raczej obrazów przyrody i życia ludzi. Przekazują wiarę we własne możliwości i nadzieję na spełnienie marzeń. Nie jest to książka bardzo ambitna pod względem strukturalnym, ale piękna opowieść, bajka z morałem, z pozytywnym przesłaniem wiary w ludzi i w siebie samego. Pod tym względem bardzo kojarzy mi się z "Małym księciem" Antoine Saint-Exupery'ego.
Cytaty:
"....Człowiek, który przetrząsał juki Alchemika, natknął się na kryształowy flakonik wypełniony płynem i na szklane jajo żółtej barwy, niewiele tylko większe od kurzego.
- Co to takiego? - zapytał.
- Eliksir Długowieczności i Kamień Filozoficzny. Jest to Wielkie Dzieło Alchemików. Kto pije ten płyn, nie choruje nigdy, zaś maleńki okruch tego kamienia przemienia każdy metal w złoto.
Trzej mężczyźni wybuchnęłi gromkim śmiechem, a Alchemik śmial się wraz z nimi. Jego odpowiedź widocznie przypadła im do gustu, bo pozwolili im odejść bez przeszkód.
- Czyś ty rozum postradał? - wykrzyknął młodzieniec (Santiago), gdy zniknęli im z oczu. - Dlaczego odpowiedziąłeś im w ten sposób?
- Aby ci pokazać proste prawo, które rządzi tym światem:nigdy nie dostrzegamy skarbów, które mamy tuż przed oczyma. A wesz, dlaczego tak się dzieje? Bo ludzie nie wierzą w skarby."
" Każda istota ziemska, cokolwiek by czyniła, odgrywa zawsze głóną rolę w dziejach świata. Oczywiście, nic o tym nie wiedząc"
sobota, 26 listopada 2011
czwartek, 10 lutego 2011
Assassins' Creed
Długo mnie nie było... Ale chyba już mi i komputerowi trochę lepiej i postaram isę nadrobic nieco zaległości. Niestety, nie czytałam tak dużo, jak bym chciała, ani nawet jak zwykle - większość pozycji odkładałam po kilku stronach, zniechęcona. Dziś pierwsza rzecz, którą udało mi się doczytać do prawie końca.
Może kogoś zdziwię, ale nie, nie będzie o grze komputerowej. Jakoś tak od czasu WOWa nie ciągnie mnie do tego typu rozrywki. Będzie o książce i filmie o tym tytule :)
Assassin's Creed - Lineage
Jakiś czas temu (dość długi), zupełnie przypadkowo natknęłam się na urywek tego filmu. Potem udało mi się znaleźć pełną wersję. Bardzo mi się spodobały, nawet jeszcze kiedy nie znałam informacji na temat jego powstania.
Filmiki - 3 krótkie epizody - opowiadane są przez głównego bohatera, Giovanniego Auditore, który w dzień jest przykładnym obywatelem i szanowanym bankierem we Florencji, a w nocy przywdziewa stój assassina i wyrusza w misjach zleconych przez Lorenza de Medici. oczywiście sama fabuła filmu nie jest w żadnym stopniu odkrywcza ani zaskakująca, choć kilka scen skojarzyłam dopiero po przeczytaniu książki :) Natomiast bardzo fajnie ogląda się prawdziwych aktorów w scenach typowych dla animowanych filmików-przerywników w grach. Sposób prowadzenia kamery również przypomina ten znany z gier bardziej niż typowo filmowe ujęcia. Również sceneria, światło kojarzą się z estetyką gier - dopiero czytając informacje na ten temat dowiedziałam się, że aktorzy grali na "green boxie" a całość scenerii generowana była w engine gry i dodatkowo teksturowana! Kolejną rzeczą, która mnie urzekła - w wielu filmach historycznych najmniej uwagi przykłada się do strojów epokowych. Przeważnie są w jakimś stopniu stylizowane, więcej w nich fantasy niż historii. Tutaj naprawdę, poza oczywiście kostiumem assassina, nie byłam w stanie się przyczepić do niczego, stroje doskonale odwzorowane i zgrane w czasie - nic dziwnego, skoro są to w dużej części odtworzone autentyczne stroje. Świetnie wyglądają też sceny walki, są bardzo dynamiczne i szybkie - czego nie można powiedzieć o momentach, gdy Giovanni skrada się po dachach czy zeskakuje - tutaj już jednak można było zatrudnic kaskadera.
Ogólna ocena - 9 Polecam!
Zachęcona filmikiem, kupiłam sobie książkę.
Może kogoś zdziwię, ale nie, nie będzie o grze komputerowej. Jakoś tak od czasu WOWa nie ciągnie mnie do tego typu rozrywki. Będzie o książce i filmie o tym tytule :)
Assassin's Creed - Lineage
Żródło obrazka - Wikpedia
Jakiś czas temu (dość długi), zupełnie przypadkowo natknęłam się na urywek tego filmu. Potem udało mi się znaleźć pełną wersję. Bardzo mi się spodobały, nawet jeszcze kiedy nie znałam informacji na temat jego powstania.
Filmiki - 3 krótkie epizody - opowiadane są przez głównego bohatera, Giovanniego Auditore, który w dzień jest przykładnym obywatelem i szanowanym bankierem we Florencji, a w nocy przywdziewa stój assassina i wyrusza w misjach zleconych przez Lorenza de Medici. oczywiście sama fabuła filmu nie jest w żadnym stopniu odkrywcza ani zaskakująca, choć kilka scen skojarzyłam dopiero po przeczytaniu książki :) Natomiast bardzo fajnie ogląda się prawdziwych aktorów w scenach typowych dla animowanych filmików-przerywników w grach. Sposób prowadzenia kamery również przypomina ten znany z gier bardziej niż typowo filmowe ujęcia. Również sceneria, światło kojarzą się z estetyką gier - dopiero czytając informacje na ten temat dowiedziałam się, że aktorzy grali na "green boxie" a całość scenerii generowana była w engine gry i dodatkowo teksturowana! Kolejną rzeczą, która mnie urzekła - w wielu filmach historycznych najmniej uwagi przykłada się do strojów epokowych. Przeważnie są w jakimś stopniu stylizowane, więcej w nich fantasy niż historii. Tutaj naprawdę, poza oczywiście kostiumem assassina, nie byłam w stanie się przyczepić do niczego, stroje doskonale odwzorowane i zgrane w czasie - nic dziwnego, skoro są to w dużej części odtworzone autentyczne stroje. Świetnie wyglądają też sceny walki, są bardzo dynamiczne i szybkie - czego nie można powiedzieć o momentach, gdy Giovanni skrada się po dachach czy zeskakuje - tutaj już jednak można było zatrudnic kaskadera.
Ogólna ocena - 9 Polecam!
Zachęcona filmikiem, kupiłam sobie książkę.
Źródło obrazka - Empik
No i niestety, rozczarowałam się mocno. Podchodziłam do tej książki trzy razy, i nie udało mi się jej przeczytać do końca. Książka pisana jest według skryptu gry, ma mocno zaburzona koncepcję czasu - np Ezio uciekają z matka i siostrą pieszo do posiadłości swego wuja, i z opisu wynika, że zajmuje im to dwa, najdalej trzy dni. Powrót zajmuje florentczykowi dwa dni jazdy konnej. Z pobytu u wuja dowiadujemy się o tygodniu, dwóch ćwiczeń, potem w rozmowie pojawia się zdanie, że minęła już zima, a po powrocie do Florencji Claudia skarży się, że nie było go dwa lata, itd. Oczywiście jest to logiczne, że treningi i bijatyki zajmują sporo czasu, niemniej jednak z samej akcji tego upływu czasu nie widać, i te wtrącenia są mocno zaskakujące dla czytelnika. Ponadto znajomości Ezio są mocno nieprawdopodobne, nie przepadam za superbohaterami w scenerii historycznej.
Generalnie polecam jedynie wielbicielom serii i gry komputerowej 4/10
.
Subskrybuj:
Posty (Atom)